Próbny alarm
Ciekawe, kiedy odbyła się jakakolwiek symulowana akcja ratunkowa w Płocku, Puławach czy Warszawie, w okolicy których znajduje się kilka zakładów i instalacji uważanych za potencjalną bombę chemiczną. Czy w każdym wytypowanym szpitalu, na wskazanym oddziale zakaźnym przeprowadzono symulację przyjęcia pacjenta z SARS? Nikt nie mówi o próbnych alarmach, bo to kosztuje. Na dodatek mogłoby wyjść na jaw, że przygotowanie ludzi i sprzętu na sytuacje awaryjne dobrze wygląda tylko na papierze.
Coraz więcej sygnałów wskazuje, że w ochronie zdrowia na alarm trzeba będzie bić non-stop, nie tylko w przypadku opisanych wyżej zagrożeń. Bo nie potrzeba SARS czy skażenia chemicznego. Krytyczną sytuację już mamy.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Magda Sowińska