Projekt ustawy zdrowotnej trafił do komisji w Sejmie
Sejm rozpoczął 18 czerwca debatę nad rządowym projektem ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych i skierował ją do Komisji Zdrowia. Wprawdzie nowy minister zdrowia Marian Czakański powiedział w Sejmie, że celem ustawy jest naprawa i uporządkowanie systemu ochrony zdrowia, opozycja jednak opowiada się za maksymalnym uproszczeniem projektu po to, aby właściwą reformą zajął się już następny rząd.
Reforma jeszcze nie teraz
Posłowie opozycji nie spodziewają się po rządzie Marka Belki - o którym mówi się w Sejmie, że jest i będzie w stanie permanentnej dymisji - potrzebnych zmian w służbie zdrowia. Sam premier, po wycofaniu się rządu z wprowadzenia dopłat za wizytę u lekarza i pobyt w szpitalu, przyznał w Polskim Radiu, że w czasie kampanii wyborczej (do Parlamentu Europejskiego) taka propozycja nie miała szans na poparcie. Tłumaczył, że pomysł przyszedł nie od rządu, lecz ze środowisk lekarskich. W rezultacie Sejm debatuje nad projektem, który nie wprowadza zasadniczych zmian w stosunku do podważonej przez Trybunał Konstytucyjny ustawy ministra Mariusza Łapińskiego.
Koszyk negatywny
Obecny projekt otwiera możliwość podziału na świadczenia gwarantowane i alternatywne, przy których różnicę w cenie pacjent będzie mógł dopłacić. W ustawie jest również zawarty sposób powołania Agencji Oceny Techonologii Medycznej, która ma zacząć funkcjonować od stycznia 2005 r. i oceniać technologie medyczne. Jednak zdaniem posła Bolesława Piechy z Prawa i Sprawiedliwości, te rozwiązania należy wykreślić, jeśli przedstawioną ustawę traktować jako protezę umożliwiającą w przyszłym roku jedynie przepływ środków na zdrowie. "Tyle i aż tyle. Dlatego chcemy tę ustawę maksymalnie uprościć. Nie czas tworzyć nową agencję, tym bardziej, że mamy niewykorzystany Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego i nie czas na tworzenie katalogu świadczeń alternatywnych" - argumentował B. Piecha.
Ministerstwo Zdrowia, dostosowując się do warunków orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, sformułowało również tzw. koszyk negatywny, czyli listę świadczeń niefinansowanych ze środków publicznych. Umieszczono w nim świadczenia nie różniące się zasadniczo od dotychczasowej listy płatnych procedur. Wykreślono nawet jedną - zapłodnienie in vitro. Ewa Kralkowska, sekretarz stanu w resorcie zdrowia, tłumaczyła dziennikarzom, iż metody sztucznego zapłodnienia były finansowane ze środków publicznych już wcześniej. "W całej tej metodzie jest dużo procedur, które są najpierw diagnostycznymi, później terapeutycznymi, a metody diagnostyczne są cały czas finansowane ze środków publicznych - argumentowała wiceminister E. Kralkowska. Dyskusja dotyczyła więc samego zabiegu, którego koszt stanowi mniej więcej 1/10 kosztów całej procedury". Zdaniem E. Kralkowskiej, tylko lekarz z odpowiednimi kwalifikacjami będzie określać, ile razy i jak procedura może być zastosowana bez szkody dla pacjentki, co ograniczy ewentualne nadużycia.
W opinii posłów i ekspertów, pozytywną zmianą wprowadzoną w projekcie jest usamodzielnienie oddziałów NFZ. Choć traktują to jako powrót do modelu kas chorych jednak z większymi możliwościami kontroli.
W trakcie debaty w Sejmie, opozycja zwróciła się do nowego ministra o odsunięcie Ewy Kralkowskiej od współpracy z sejmową Komisją Zdrowia. "Ktoś, kto bronił ustawy Łapińskiego jak twierdzy, nie może pracować nad nowymi rozwiązaniami" - argumentowała E. Radziszewska. Jak nam powiedziała pani poseł, nowy minister, który z trybuny sejmowej obiecał współpracę ze wszystkimi partiami politycznymi, zapowiedział też, że będzie osobiście uczestniczył w posiedzeniach komisji zamiast E. Kralkowskiej.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Anna Gwozdowska