Przed nami wiele szczytów do zdobycia
Przed nami wiele szczytów do zdobycia
O obecnej kondycji medycyny rodzinnej, jej ocenie przez pacjentów i samych lekarzy oraz dorobku kongresu mówi prof. Adam Windak, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej, członek komitetu naukowego kongresu.
Nawiązując do hasła tegorocznego kongresu: „Medycyna rodzinna — trudna droga na szczyt” oraz do tego, co usłyszeliśmy podczas obrad „okrągłego stołu”, okazuje się, że ta specjalizacja ma stale „pod górkę”. Czy rzeczywiście?
Faktycznie, ma „pod górkę”, ale widać wyraźnie, że chętnie się wspina, a zapał nie gaśnie. Na tym kongresie można było dostrzec, że jest duża grupa lekarzy rodzinnych i młodych lekarzy, którym zależy na budowaniu tej specjalności. Widać też było, że środowisko integruje się coraz bardziej. Być może dlatego, że dostrzega problemy w codziennym funkcjonowaniu służby zdrowia. Przecież każdy lekarz najchętniej pracowałby ze swoimi pacjentami, nie musząc walczyć o rzeczy oczywiste, czyli możliwość godnego i rzetelnego wykonywania swojego zawodu. Kiedy jednak widzi, że jest trudno, to czuje się w obowiązku wziąć udział w tej debacie i działaniu na rzecz wspólnego dobra.
Jaki szczyt chcieliby Państwo teraz osiągnąć?
Jest wiele szczytów do zdobycia. Szczytem moich marzeń w zakresie medycyny rodzinnej, który nie zmienia się od lat, jest to, żeby każdy Polak i każda Polka mieli swojego lekarza rodzinnego. A on żeby mógł w sposób zgodny ze stanem wiedzy i sztuki medycznej sprawować nad nimi dobrej jakości podstawową opiekę zdrowotną.
Jak w tej chwili oceniana jest medycyna rodzinna przez pacjentów i lekarzy?
Podczas wykładu „Medycyna rodzinna w zwierciadle i oczach naszych pacjentów” zaprezentowaliśmy z kolegami badania, które są częścią wielkiego międzynarodowego projektu realizowanego w 32 krajach Europy, ale także w Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii, Izraelu, mającego ocenić elementy procesu leczenia i wyników w podstawowej opiece zdrowotnej. To badanie jest prowadzone w dwóch perspektywach: pierwszą jest ocena podstawowej opieki zdrowotnej przez pacjentów, a drugą ocena tych samych aspektów przez lekarzy, którzy tę opiekę sprawują. Włączyliśmy do tego badania 220 lekarzy wybranych w warstwowej próbie losowej z trzech województw: podlaskiego, małopolskiego i zachodniopomorskiego i po dziesięciu pacjentów każdego z nich, czyli 2200 osób.

Pytaliśmy pacjentów o to, co jest dla nich ważne w systemie opieki zdrowotnej oraz jakie są ich doświadczenia. Lekarzy również pytaliśmy o ich doświadczenia w pracy w poz. Pytania obejmowały różne aspekty, np. dostępność opieki, jej wszechstronność, jakość obsługi pacjenta, relację lekarz-pacjent oraz równość w podejściu do pacjenta i jego problemów. Mamy już wstępne wyniki badania, chociaż są one ciągle w trakcie coraz bardziej zaawansowanego opracowywania. Nie dysponujemy jeszcze materiałem porównawczym z innych krajów.
Zebrane w Polsce opinie potwierdzają to, co sygnalizowało już badanie CBOS-u z marca 2012 r., że najlepiej ocenianym elementem systemu ochrony zdrowia w Polsce jest dostępność do podstawowej opieki zdrowotnej. Z tym jest rzeczywiście nieźle, mimo różnych zastrzeżeń, które pojawiają się w opinii publicznej. Badanie nie było realizowane w Warszawie, gdzie oceny mogłyby być odmienne, ale w tych trzech wymienionych województwach. Nie tylko w miastach, ale też w małych ośrodkach, pacjenci dobrze ocenili dostępność do poz. Dla nich bardzo ważny jest szybki kontakt z lekarzem — umówienie wizyty, możliwość kontaktu telefonicznego. Wydaje się, że ważne są nowoczesne narzędzia komunikacji, których nasz system ochrony zdrowia nie uwzględnia, np. porada telefoniczna, za pomocą poczty elektronicznej, które to możliwości są w niektórych krajach standardem. Część lekarzy w Polsce już z nich korzysta, ale na razie niewielu, np. 8 proc. badanych kontaktuje się z pacjentem za pomocą poczty elektronicznej. Natomiast telefonicznej porady udzielają niemal wszyscy, mimo że ten element również nie jest rozpoznawany przez system ochrony zdrowia. A przecież to bardzo sensowne udogodnienie, bo czasem można problem pacjenta szybko rozwiązać lub ukierunkować jego działania. Ciekawe, że w tych elementach, które można było porównać, pacjenci lepiej oceniają system poz niż sami lekarze.
Czy wprowadzenie tzw. pakietu kolejkowego tę dobrą ocenę może zmienić?
Jak pokazała dyskusja przy „okrągłym stole” podczas ostatniej sesji kongresu, istnieje wciąż mnóstwo niewiadomych w sprawie pakietu kolejkowego. Diabeł zawsze tkwi w szczegółach i nawet najlepsze proponowane rozwiązania, niewłaściwie realizowane, mogą spowodować, że efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Podnoszone było bardzo istotne zastrzeżenie, że jeżeli chce się osiągnąć rzeczywisty efekt, to na ten cel muszą być przekazane dodatkowe środki, gdyż rezerw nie ma. Na poz wydaje się jedynie 11 proc. budżetu na zdrowie, a stawka kapitacyjna od 6 lat nie została w ogóle zmieniona, dodatkowych świadczeń nie da się finansować. Zgłaszano również obawy o naruszenie równości — nikt nie kwestionuje, że pacjent, u którego podejrzewa się chorobę nowotworową, powinien korzystać z szybkiej ścieżki diagnostycznej, ale nie może się to odbywać kosztem innych pacjentów.
Kongres to wydarzenie naukowe; jak pan ocenia jego dydaktyczne przesłanie?
Kongres jest dużym wydarzeniem dla naszego środowiska. Prowadzimy go w podobnej formule od 14 lat. Czterodniowe spotkanie, które zaczyna się kilkoma kluczowymi wykładami, prelekcjami, potem są dwa intensywne dni pracy. Ostatni dzień to czas na dyskusje organizacyjne, spotkania zarządu i innych ciał statutowych. Podczas tego kongresu dwa główne dni bardzo się rozrosły, było wiele równoległych sesji. Cieszy nas duża frekwencja, zwłaszcza na tych wykładach, na których lekarze prezentowali swój dorobek naukowy. Cześć lekarzy przyjeżdża, aby uczestniczyć w zajęciach edukacyjnych, warsztatach, wykładach, co też jest bardzo cenne. W kongresie uczestniczyło kilku kolegów, którzy niedawno zakończyli swoje przewody habilitacyjne, doktoraty, widać, że medycyna rodzinna jest rozwijającą się dyscypliną akademicką. Nie do przecenienia jest też element interakcji — lekarze z całej Polski wymieniają się doświadczeniami. Spotkania te mają duże znaczenie w chwilach zwątpienia czy wypalenia zawodowego, bo nawet jeśli są problemy, to razem łatwiej znajduje się rozwiązania. Kongres stanowi taką platformę aktywizacji tego środowiska. Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce prowadzi szereg działań przez cały rok, ale kongres jest naszym dorocznym świętem, kiedy można pokazać efekty tej aktywności i podzielić się przemyśleniami.
O obecnej kondycji medycyny rodzinnej, jej ocenie przez pacjentów i samych lekarzy oraz dorobku kongresu mówi prof. Adam Windak, konsultant krajowy w dziedzinie medycyny rodzinnej, członek komitetu naukowego kongresu.
Nawiązując do hasła tegorocznego kongresu: „Medycyna rodzinna — trudna droga na szczyt” oraz do tego, co usłyszeliśmy podczas obrad „okrągłego stołu”, okazuje się, że ta specjalizacja ma stale „pod górkę”. Czy rzeczywiście?Faktycznie, ma „pod górkę”, ale widać wyraźnie, że chętnie się wspina, a zapał nie gaśnie. Na tym kongresie można było dostrzec, że jest duża grupa lekarzy rodzinnych i młodych lekarzy, którym zależy na budowaniu tej specjalności. Widać też było, że środowisko integruje się coraz bardziej. Być może dlatego, że dostrzega problemy w codziennym funkcjonowaniu służby zdrowia. Przecież każdy lekarz najchętniej pracowałby ze swoimi pacjentami, nie musząc walczyć o rzeczy oczywiste, czyli możliwość godnego i rzetelnego wykonywania swojego zawodu. Kiedy jednak widzi, że jest trudno, to czuje się w obowiązku wziąć udział w tej debacie i działaniu na rzecz wspólnego dobra.Jaki szczyt chcieliby Państwo teraz osiągnąć?Jest wiele szczytów do zdobycia. Szczytem moich marzeń w zakresie medycyny rodzinnej, który nie zmienia się od lat, jest to, żeby każdy Polak i każda Polka mieli swojego lekarza rodzinnego. A on żeby mógł w sposób zgodny ze stanem wiedzy i sztuki medycznej sprawować nad nimi dobrej jakości podstawową opiekę zdrowotną. Jak w tej chwili oceniana jest medycyna rodzinna przez pacjentów i lekarzy?Podczas wykładu „Medycyna rodzinna w zwierciadle i oczach naszych pacjentów” zaprezentowaliśmy z kolegami badania, które są częścią wielkiego międzynarodowego projektu realizowanego w 32 krajach Europy, ale także w Kanadzie, Australii, Nowej Zelandii, Izraelu, mającego ocenić elementy procesu leczenia i wyników w podstawowej opiece zdrowotnej. To badanie jest prowadzone w dwóch perspektywach: pierwszą jest ocena podstawowej opieki zdrowotnej przez pacjentów, a drugą ocena tych samych aspektów przez lekarzy, którzy tę opiekę sprawują. Włączyliśmy do tego badania 220 lekarzy wybranych w warstwowej próbie losowej z trzech województw: podlaskiego, małopolskiego i zachodniopomorskiego i po dziesięciu pacjentów każdego z nich, czyli 2200 osób.
Dostęp do tego i wielu innych artykułów otrzymasz posiadając subskrypcję Pulsu Medycyny
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach
- Papierowe wydanie „Pulsu Medycyny” (co dwa tygodnie) i dodatku „Pulsu Farmacji” (raz w miesiącu)
- E-wydanie „Pulsu Medycyny” i „Pulsu Farmacji”
- Nieograniczony dostęp do kilku tysięcy archiwalnych artykułów
- Powiadomienia i newslettery o najważniejszych informacjach