Za zintegrowanym systemem opieki medycznej
Brak ustawowej korelacji pomiędzy lecznictwem otwartym a zamkniętym powoduje, że koszty leczenia pacjentów stają się coraz większe. Niepubliczne zakłady nastawione na osiągnięcie zysku, ograniczają do minimum koszty świadczeń zdrowotnych, przenosząc tym samym koszty na publiczne zakłady opieki zdrowotnej. Dzieje się tak dlatego, że środki na ochronę zdrowia z roku na rok są coraz mniejsze, a w hierarchii udzielających świadczeń najmniejsze koszty ponosi pierwszy w systemie, czyli lekarz pierwszego kontaktu, następnie lekarz specjalista i szpital. W praktyce oznacza to, że to, czego nie zrobi lekarz pierwszego kontaktu, musi wykonać szpital i ponieść skumulowane koszty.
Reforma służby zdrowia, oddzielając NZOZ-y i SP ZOZ-y, wyłączyła praktycznie możliwość współpracy pomiędzy tymi podmiotami. Dodatkowo kasy chorych zabrały się ostro do pracy limitując wszystko i wszędzie.
Oszczędności w poz polegają głównie na zmniejszeniu liczby wykonywanych badań diagnostycznych, innych możliwości szukania oszczędności praktycznie nie ma, ponieważ koszty stałe są coraz większe (opłaty za prąd, telefon, ogrzewanie itp.). Jednak nie znam niepublicznego zakładu działającego w poz, który przynosiłby straty i właściciel dopłacałby do działalności.
Całkowicie inaczej przedstawia się sytuacja w SP ZOZ-ach. Pacjent kierowany do szpitala powinien być dobrze zdiagnozowany przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, tymczasem rzeczywistość bywa różna. Niejednokrotnie badania są powtarzane. Pacjent hospitalizowany jest dużo droższy niż pacjent leczony w poradni. W hierarchii kosztów to szpital jest największym zjadaczem środków finansowych i dlatego brak powiązań systemowych pomiędzy lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej, lekarzem poradni specjalistycznej a szpitalem nie pozwala na dokonywanie przepływu środków finansowych pomiędzy tymi podmiotami.
SP ZOZ, którym zarządzam, funkcjonuje w systemie zintegrowanej opieki medycznej. W skład zintegrowanego systemu wchodzi szpital, poradnie specjalistyczne, podstawowa opieka zdrowotna, pogotowie. Jednym wspólnym dla wszystkich ogniw systemu zintegrowanej opieki medycznej jest pacjent, który z chwilą pojawienia się u lekarza rodzinnego jest monitorowany w systemie zintegrowanej opieki medycznej. Funkcjonujący w SP ZOZ Brzeziny system odszedł od kontraktowania świadczeń ilościowo na rzecz stawki kapitacyjnej. Oznacza to, że wynegocjowane z kasą chorych pieniądze na poszczególne elementy systemu zintegrowanego trafiają do wspólnego worka i są wydatkowane na potrzeby obsługiwanej przez nas populacji. Ten sposób zarządzania pozwala przetransferować większe środki z lecznictwa zamkniętego do otwartego. Okazało się, że lepiej leczyć pacjenta w poradni lekarza rodzinnego, przenosząc tam koszty wysokospecjalistycznej diagnostyki, konsultacji ze specjalistami niż umieścić go od razu w szpitalu. Skierowanie do szpitala jest ostatecznością.
Pacjent funkcjonujący w systemie zintegrowanej opieki medycznej ma dostęp do lekarza specjalisty bez konieczności skierowania od lekarza rodzinnego, może korzystać z porad lekarzy rodzinnych funkcjonujących w systemie zintegrowanej opieki medycznej.
Reforma służby zdrowia w znaczny sposób zablokowała możliwości funkcjonowania zintegrowanej opieki medycznej. Na bazie dawnych zespołów opieki zdrowotnej można było wówczas utworzyć instytucje świadczące usługi medyczne zobowiązane do współdziałania z mocy prawa. Obecnie jedyną szansą ratowania tego, co jeszcze pozostało w ochronie zdrowia jest, moim zdaniem, przeprowadzenie w błyskawicznym tempie zmian legislacyjnych idących w kierunku kapitacyjnego finansowania świadczeń zdrowotnych, aby włączyć w system na szczeblu lokalnym niepubliczne zakłady opieki zdrowotnej, apteki i szpital.
Od zaraz można wdrożyć omawiany system we wszystkich powiatach i byłych miastach wojewódzkich, gdzie funkcjonował jeden szpital. Powrotu do publicznej podstawowej opieki zdrowotnej nie ma, ale w zintegrowanym systemie opieki zdrowotnej może z powodzeniem funkcjonować niepubliczny poz, prywatna apteka oraz publiczny zakład opieki zdrowotnej, który jak najszybciej powinien się przekształcić w spółkę prawa handlowego. Organem nadzorczym dla takiego modelu powinna być docelowo rada nadzorcza, w skład której wchodziliby przedstawiciele instytucji medycznych funkcjonujących na terenie działania zintegrowanego systemu.
Efektem wprowadzenia zintegrowanego systemu opieki zdrowotnej byłoby zapewne przeniesienie ciężaru kosztów ze szpitala do poz, wgląd w politykę lekową, której koszty w stosunku do udzielanych świadczeń medycznych są bardzo wysokie (i do tej pory żaden rząd nie mógł się z tym problemem uporać). Szpital działający w systemie zobligowany byłby do świadczenia usług medycznych o profilu wynikającym z faktycznych potrzeb zamieszkującej populacji. Wreszcie najważniejsze, pacjent w tym systemie posiada gwarancję dostępności do świadczeń medycznych.
W 2001 roku w Serocku odbyła się II konferencja nt. służby zdrowia w USA, podczas której mocno zaakcentowane zostało przez stronę amerykańską, że w Polsce funkcjonował doskonały system ochrony zdrowia, działający w oparciu o dawne ZOZ-y. Jedynym problemem było dokonanie małych przekształceń i można było wprowadzić do systemu zintegrowaną opiekę medyczną. Amerykanie poinformowali, że od kilku lat wdrażają system zintegrowanej opieki medycznej, bardzo podobny do tego, który funkcjonował u nas przed reformą. System kapitacyjny w USA przestał generować zobowiązania, a liczba obywateli należących do systemu sukcesywnie wzrasta. W 2001 r. do systemu zintegrowanej opieki medycznej należało już 85 mln Amerykanów.
W Europie unijnej następuje nieuchronny zmierzch limitowania usług medycznych, system kas chorych się nie sprawdził, pojawia się coraz więcej głosów za wprowadzeniem systemu kapitacyjnego. Może nadszedł czas, ażeby pokazać Unii, że uczyć i brać wzorce można również od Polaków i Polski.
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Jan Krakowiak,; dyrektor SP ZOZ Brzeziny