Więcej dostępnych opcji leczenia poprawia rokowania chorych na raka tarczycy
Od stycznia w leczeniu chorych na zróżnicowanego raka tarczycy opornego na terapię radiojodem istnieje możliwość zastosowania nowego leku. Co to zmieniło? – Cały świat dąży dziś do personalizacji leczenia. To jest możliwe wtedy, gdy dostępny jest szeroki wachlarz opcji terapeutycznych. W raku tarczycy on faktycznie się poszerzył także w Polsce, z dużą korzyścią dla pacjentów – mówi endokrynolog prof. Marek Ruchała.

Program lekowy B.119 został w styczniu rozszerzony o lek kabozantynib, stosowany w II linii leczenia chorych na zróżnicowanego raka tarczycy opornego na terapię radiojodem. Co ta zmiana oznacza dla pacjentów i klinicystów, wyjaśnił prof. dr hab. n. med. Marek Ruchała, kierownik Kliniki Endokrynologii, Przemiany Materii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Gdy nowotwór cechuje duża agresywność
Nowotwory złośliwe tarczycy można podzielić na raki zróżnicowane, z których część ma mniejszą aktywność przerzutową, są mniej agresywne, chociaż nie wszystkie, oraz raki rdzeniaste — mniej więcej w 1/3-1/4 uwarunkowane genetycznie.
Klasyczną metodą terapii w przypadku obu rodzajów nowotworów jest leczenie operacyjne. Kolejnym etapem postępowania jest podanie jodu promieniotwórczego.
– Jednak u pewnej części chorych ta terapia nie przynosi oczekiwanych efektów, dochodzi do dalszej progresji choroby i wówczas stosuje się inhibitory kinaz. Wykorzystujemy je w przypadkach ciężkich, agresywnych nowotworów tarczycy, które nie poddają się klasycznemu leczeniu — mówi prof. Marek Ruchała.
Wyjątkowość kabozantynibu
Jak zaznacza profesor Ruchała, kabozantynib, który jest obecnie dostępny w ramach programu B.119 (Leczenie pacjentów ze zróżnicowanym rakiem tarczycy), to niezwykle ciekawy lek.
– To jest inhibitor wielu kinaz tyrozynowych jednocześnie. Jako inhibitor onkogenu RET jest wykorzystywany w przypadku pacjentów z rakiem rdzeniastym tarczycy z mutacją RET. Ale także ma szerokie działanie na inne miejsca, jak np. receptor czynnika wzrostu śródbłonka naczyń czy receptor czynnika wzrostu hepatocytów. Dlatego ten lek może być stosowany nie tylko w tych wybiórczych, genetycznie uwarunkowanych nowotworach tarczycy, ale też znacznie szerzej — wskazuje endokrynolog.
Ekspert przypomina, że w przypadku raka rdzeniastego tarczycy u części pacjentów mamy do czynienia z mutacją w obrębie tkanki.
– Jeśli uda nam się taką wykryć, to wtedy możemy stosować również inne, nawet wybiórcze inhibitory kinaz. Ale kabozantynib możemy stosować niezależnie od tego, czy jest obecna mutacja, czy nie. Podobną sytuację mamy w przypadku zróżnicowanych raków tarczycy — zaznacza specjalista.
Jak tłumaczy prof. Ruchała, w niektórych typach nowotworów, nawet genetycznie uwarunkowanych, np. u pacjentów z mutacją RET M918T, leczenie kabozantynibem jest związane ze zdecydowanie lepszą odpowiedzią, co przekłada się na wydłużenie przeżycia całkowitego u tych chorych.
– Można podsumować, że ten lek ma bardzo specyficzne działanie. Po pierwsze, może być stosowany w przypadkach, gdy nie mamy do czynienia z potwierdzonymi, określonymi mutacjami. Po drugie: w konkretnej mutacji jest udowodniona bardzo duża skuteczność terapii kabozantynibem — podkreśla prof. Ruchała.
Szansa w II linii terapii
W Polsce kabozantynib został zaliczony do inhibitorów kinaz tyrozynowych stosowanych w II linii leczenia.
– Jest to bardzo korzystne z punktu widzenia pacjentów, którzy mogą odnieść dzięki temu korzyść z terapii w sytuacji, gdy poprzedni lek nie był skuteczny. Podobnie wygląda to w raku rdzeniastym tarczycy, w przypadku którego kabozantynib ma bardzo istotne działanie — mówi prof. Ruchała.
Ponieważ kabozantynib wszedł do programu lekowego dopiero niedawno, bo w styczniu, 7-8 miesięcy w przypadku raka tarczycy to zbyt krótki okres, by stwierdzić, jakie korzyści przyniosła ta modyfikacja. Niemniej jednak — jak przyznaje prof. Ruchała — jeżeli obserwowano progresję po użyciu poprzedniego inhibitora kinaz tyrozynowych, a po zastosowaniu kabozantynibu pacjent osiąga stabilizację bądź regresję choroby, a tacy już są, to można stwierdzić, że pewna grupa chorych bez wątpienia odniesie z tego powodu korzyści.
– W naszej klinice już mamy takich pacjentów, którzy rzeczywiście lepiej odpowiadają na leczenie kabozantynibem — mówi endokrynolog.
Bliżej personalizacji postępowania
Prof. Ruchała zwraca uwagę, że w ostatnich latach rzeczywiście udało się włączyć do programów więcej leków, dzięki którym skuteczność terapii zdecydowanie się zwiększyła.
– To wielki postęp, szczególnie gdy dążymy do indywidualizacji leczenia. Dziś chcemy mieć możliwość użycia wybranego leku na konkretny rodzaj choroby. Dlatego wykonujemy testy genetyczne, by naszym pacjentom zaproponować terapię, która będzie najbardziej skuteczna, co potwierdziły badania kliniczne — podkreśla.
W leczeniu chorych na nowotwory tarczycy, jak ocenia ekspert, zbliżamy się do standardów zachodnioeuropejskich. Chociaż nadal o szybkości dotarcia nowych leków do kolejnych grup chorych decyduje koszt preparatów.
– Nie da się ukryć, że dostępność leków zależy od zasobności portfela. A w leczeniu onkologicznym tych skutecznych leków jest coraz więcej. Niemniej jednak szybciej teraz nadążamy za światem w możliwości sięgania po nowe leki, chociaż nie zawsze tak szeroko jak inni. W niektórych krajach kabozantynib jest np. lekiem pierwszorzutowym. Taka możliwość na pewno ułatwiłaby nam postępowanie terapeutyczne — komentuje prof. Marek Ruchała.
CBTC-PL-000102
PRZECZYTAJ TAKŻE: W ostatnich dziesięciu latach w leczeniu systemowym raka wątrobowokomórkowego dokonał się przełom
Pacjenci z rakiem nerkowokomórkowym czekają na optymalne leczenie
Źródło: Puls Medycyny