Gdyby państwo chciało pomóc
Włączając się do debaty "Quo vadis medycyno rodzinna?", zastanawiam się, dlaczego państwo nie weryfikuje tego, co zostało do tej pory zrobione w dziedzinie reformy systemu ochrony zdrowia, w tym także w poz, która została przerwana w trakcie jej wprowadzania, np. nie promuje się już powstawania praktyk lekarza rodzinnego, a wprowadza się działania utrudniające jego funkcjonowanie. Wprowadzane rozwiązania prawne, np. poz w szpitalach, z definicji prowadzą do powstawania patologii i nierówności (zwiększone generowanie wszelkich skierowań, uprzywilejowany kontakt ze specjalistą itp.).
Państwo nie wdrożyło systemu monitorującego funkcjonowanie ochrony zdrowia, dotyczy to także lekarzy rodzinnych. Dlatego nikt dokładnie nie wie, czy ich gabinety są wydolne, czy też nie. Czy praktyki lekarzy rodzinnych generują mniejsze koszty od gabinetów poz w przychodniach, czy - o zgrozo - w szpitalach. Czy jakość udzielanych świadczeń jest taka, jaka być powinna? Jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? Nie prowadzi się audytów, więc lekarze sami nie wiedzą, co robią dobrze, a co źle, co mogliby lub powinni poprawić. Audyt pokazałby stan rzeczywisty pracy lekarza rodzinnego, wtedy żaden profesor, polityk czy dziennikarz nie miałby odwagi wypowiadać nieprawdziwych opinii, np. o wyszczepialności wśród dzieci (a jest ona najwyższa w Europie - 96 proc.). Dziś mimo tak wysokiego wyniku nieprawdziwe opinie wypowiada się łatwo, a aparat państwowy ich nie prostuje. Nie prostuje, bo nie wie!
Podobnie jest z pomysłami powrotu lekarza do szkół. Lekarze rodzinni mają najczęściej pod opieką całe rodziny: dziadków, rodziców, krewnych i oczywiście dzieci. Wiemy o rodzinach to, czego nigdy wiedzieć nie będzie żaden inny lekarz - jak mieszkają, jaki jest ich status, wykształcenie, używki, przemoc, otoczenie. Nasza opieka rzeczywiście jest kompleksowa i nastawiona na profilaktykę, mamy potrzebne instrumentarium i wiedzę.
Sądzę, że politycy byli i są nieprzygotowani merytorycznie do dokończenia reformy systemu ochrony zdrowia. Ich działania nacechowane są asekuranctwem i strachem przed grupami nacisku. Jednocześnie wykorzystują istniejące w systemie różnice interesów do swoich indywidualnych bądź zbiorowych celów. Widać to było dobitnie np. przy programie mammograficznym. Ale czy ktokolwiek o nas pomyślał? Takie działanie zamiast przybliżać nas do zakończenia procesu reformy, prowadzi do pojawiania się wielu patologii.
Przeprowadzamy w swoim środowisku wiele szkoleń doskonalących lekarzy rodzinnych, przyczyniając się do poprawy jakości i zwiększając zakres świadczeń. W systemie ochrony zdrowia to lekarz rodzinny rozwiązuje 80 proc. problemów, a tylko 20 proc. przekazuje specjalistom. Lekarze rodzinni znają jak nikt inny problemy zdrowia publicznego. To my potrafimy powiedzieć, co należy zmienić w prawie, by nie tworzyć systemu ciągle od nowa. Wystarczy poprawić tylko niektóre elementy, by system zaczął działać dużo sprawniej, taniej i efektywniej.
Dzisiaj bardzo wielu naszych pacjentów przychodzi nie dlatego, że są chorzy, przychodzą głównie po zaświadczenie do żłobka, przedszkola, szkoły, na kolonie, do klubu, sądu, zakładu pracy, opieki społecznej po zasiłek, refundację leku czy po zwolnienie dziecka z wf. To samo dotyczy przepisów, np. absurdalnych druków ZUS ZLA i innych. To zabiera nam mnóstwo czasu.
Mimo to zajmujemy się medycyną rodzinną ze wszystkimi problemami wynikającymi ze złej organizacji systemu i niskimi na jego realizację nakładami finansowymi. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby państwo, zamiast rzucać nam kłody pod nogi, zechciało nam choć trochę pomóc.
Czytaj też inne artykuły i opinie na ten temat:
Medycynie rodzinnej grozi kryzys
Okiem lekarza rodzinnego cz.1
Okiem lekarza rodzinnego cz.2
Medycyna rodzinna umiera
Nie każdy może pracować w poz
Lekarz poz odciąża specjalistów
Primary care to nie tylko poz
Dążymy do zmiany finansowania poz
Źródło: Puls Medycyny
Podpis: Leszek Pałka,; lekarz rodzinny z Wrocławia