Po wyborach zwrócili się zatem do nowego rządu w sprawie zmiany na lepsze. Zaczynali skromnie, od wywiadów z mediami, wkrótce nastąpiło spotkanie z przedstawicielami Ministerstwa Zdrowia, a potem uczestnictwo w komisjach sejmowych. Pojawiły się demonstracje pod siedzibą ministerstwa i marsze protestacyjne. Wreszcie przyszedł czas na protest głodowy.
Konsekwencji i sprawności komunikacyjnej rząd może im tylko pozazdrościć, ponieważ sam nie potrafi przejąć inicjatywy. Nie skutkują stare metody zarządzania niedoborem pieniędzy. Nie pomagają sprawdzone zabiegi PR-owe. Chwyty w postaci powołania zespołu, a następnie podespołów, tak aby zmęczyć i zagadać drugą stronę, nie działają na rezydentów.
Oni znają inny format dyskusji. Ich ulubiony kanał rozmowy to wymiana postów na komunikatorach, zakończona w pół godziny konkretnym ustaleniem, kto co robi. Pokolenie „fejsa i twittera” inaczej liczy czas. Chce konkretów tu i teraz, więcej i szybciej. Jest niecierpliwe. Tak bardzo niecierpliwe, że jeden z głodujących podobno nie doczekał nawet pierwszej wypłaty głodowej pensji rezydenckiej. Dołączył do protestu ledwie po dwóch tygodniach od rozpoczęcia pracy.
Młodzi lekarze chcą być świetnymi, dobrze zarabiającymi specjalistami, a nie biedną inteligencją pracującą. Widać inny etos. To jest etos profesjonalizmu, a nie etos misji społecznej pełnionej za głodowe pensje. Zresztą od misji a` la doktor Judym do dziadostwa tylko krok. A nikt już nie chce dziadostwa w polskiej medycynie. Dwudziesta któraś gospodarka świata nie powinna go uprawiać.
Wymagając od innych, trzeba wymagać od siebie. Jeśli rezydenci mają profesjonalnie i nowocześnie leczyć pacjentów, to równocześnie domagają się odpowiednich warunków do pracowania i podnoszenia swoich kwalifikacji. Chcą też normalnego życia, w którym po pracy się odpoczywa, a nie szuka możliwości dorobienia na nocnych dyżurach, kosztem zdrowia i rodziny.
Niby nic w tym dziwnego, ale decydenci wydają się zaskoczeni. Widać międzypokoleniową różnicę mentalności. W polskiej medycynie decyduje pokolenie wychowane na etosie służby zdrowia. Ogromne rozwarstwienie środowiska lekarskiego pod względem wysokości zarobków także nie sprzyja zrozumieniu postawy rezydentów. Rezydenci nie kupują opowieści z życia starszych kolegów, którzy przez wiele lat, krok po kroczku dochodzili do swojego statusu materialnego i zawodowego. Dla nich czas płynie szybciej.