Lekarze wypaleni do cna [FELIETON Marka Stankiewicza]

opublikowano: 08-05-2023, 16:53

Wypalenie zawodowe to w USA już epidemia systemu opieki zdrowotnej. Prawie 63 proc. lekarzy, a lekarki nawet częściej, przynajmniej raz w tygodniu zgłaszają oznaki wypalenia, takie jak wyczerpanie emocjonalne, brak szacunku ze strony współpracowników, a tuż za nim zbyt wiele godzin w pracy.

Ten artykuł czytasz w ramach płatnej subskrypcji. Twoja prenumerata jest aktywna
Marek Stankiewicz
Marek Stankiewicz
Fot. Archiwum

Coraz częściej sobie myślę, czy urzędnicze zastępy rodem z ul. Miodowej, z cenzusem medycznym, mają jeszcze cokolwiek do powiedzenia w sprawach zdrowia mieszkańców naszego uroczego i gościnnego kraju. Pamiętam czasy, już po przełomie ustrojowym w 1989 r., gdy na wszystkich piętach i w skrzydłach Pałacu Paca (siedziba Ministerstwa Zdrowia — przyp. red.) stanowiska kierownicze obsadzano medykami, wspomaganymi błyskotliwymi prawnikami i menedżerami wiodących szpitali. STOMOZ (Stowarzyszenie Menedżerów Opieki Zdrowotnej), skupiający w najlepszych czasach ponad półtora tysiąca najbardziej ambitnych lekarzy, którzy często zamienali salę operacyjna na dyrektorskie biurko, stał się nadzieją na gruntowne przeoranie starego, skostniałego systemu ochrony zdrowia.

Dlaczego medycy ciepłą ręką oddali władzę w służbie zdrowia? Co więcej, dlaczego wciąż w imię świętego spokoju robią cielęce oczy, gdy na wskroś dziarska władza obsadza inżyniera górnika na stanowisku dyrektora regionalnego centrum onkologii?

Na dociekliwych i krnąbrnych lekarzy władza zaczyna wymachiwać kijem. 
A ci coraz pokorniej chowają ogon pod siebie. Do Trybunału Konstytucyjnego może niebawem trafić wniosek o sprawdzenie, czy obligatoryjność członkostwa w samorządzie zawodowym jest zgodna z konstytucją. Z takim pomysłem obnosi się Anna Maria Siarkowska, posłanka Solidarnej Polski, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. funkcjonowania izb lekarskich.

„Dzisiejsze przepisy pozwalają na to, aby karać tych lekarzy, którzy nie tyle popełnili błąd w sztuce przeciwko pacjentowi, tylko którzy starają się leczyć pacjentów według swojej jak najlepszej wiedzy, którzy mają sukcesy w tym obszarze, ale którzy nie postępują tak, jak chciałyby tego Izby Lekarskie. Tak było, niestety, również w trakcie pandemii. Dzisiaj mamy sytuację, w której ci lekarze, którzy stanęli po stronie pacjentów w czasie pandemii, którzy sprzeciwili się zamykaniu szpitali, gabinetów lekarskich dla pacjentów, są pociągani do odpowiedzialności, próbuje się im odebrać prawo do wykonywania zawodu” — grzmi Siarkowska.

Na wskroś zuchwała i pełna pogardy dla medycyny wypowiedź posłanki A.M. Siarkowskiej jest jednoznaczną pochwałą antyszczepionkowych konowałów, którzy mają w głębokim poważaniu evidence based medicine, ustawiczne kształcenie podyplomowe, standardy na bieżąco kreślone przez autorytety medyczne. Także werdykty sądów lekarskich i prozdrowotną postawę większości polskiego społeczeństwa podczas pandemii oraz zgoła tysiąc śmiertelnych ofiar COVID-u wśród lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych, którym należy się Świętość Santo Subito bez zbędnych zbiegowisk, pomników i parteitagów. Nieustanne ostrzenie szabel i oliwienie armat na wojenkę z medykami należy wciąż do dobrego tonu na salonach władzy. To jest cyniczne podlizywanie się „ciemnemu ludowi, który i tak to kupi”. Autor tego cennego cytatu chwilowo gdzieś się podział za oceanem.

Po takich enuncjacjach opadają nie tylko ręce. Straszenie lekarzy ma już swoją bogatą ogólnoświatową legendę. Wypalenie zawodowe to w USA już epidemia systemu opieki zdrowotnej. Prawie 63 proc. lekarzy, a lekarki nawet częściej, przynajmniej raz w tygodniu zgłaszają oznaki wypalenia, takie jak wyczerpanie emocjonalne, brak szacunku ze strony współpracowników, a tuż za nim zbyt wiele godzin w pracy. Wypalenie definiuje się jako długotrwały, nierozładowany stres związany z pracą, prowadzący do wyczerpania, cynizmu, oderwania od obowiązków zawodowych i braku poczucia osobistych osiągnięć. Źródłem takiej wędrówki diagnostycznej są Stany Zjednoczone, gdzie po raz pierwszy zidentyfikowano to tzw. wewnętrzne oparzenie.

Mniej więcej co trzeci lekarz przyznaje, że do wypalenia przyczyniła się również jego osobowość, tj. perfekcjonizm, przewidywanie najgorszych scenariuszy, nadmierna empatia. „Wypalenie nie jest skutkiem braku odporności wśród lekarzy, raczej wynika z systemów, w których oni pracują” — twierdzi dr Christine Sinsky, wiceprezes Amerykańskiego Stowarzyszenia Lekarzy (AMA) ds. satysfakcji zawodowej.

Do wypalenia i frustracji lekarzy 
w dużej mierze przyczyniają się obciążenia administracyjne. „Mówi się, że ludzie nie odchodzą z pracy, lecz opuszczają swoich szefów” — przekonuje dr Sinsky w Moving Medicine z 2022 r. Kiedy lekarz doświadcza wypalenia, może to mieć znaczący wpływ na produktywność i morale organizacji, a odwrócenie uwagi od zadań administracyjnych może prowadzić do skrócenia czasu, w jakim medycy mogą zapewnić bezpośrednią opiekę nad pacjentem, szczególnie przy niedoborach kadrowych. Lekarze mogą również czuć się sfrustrowani brakiem czasu na szkolenie i rozwój zawodowy. To uczucie może sprawić, że na lata utkną w swojej karierze i nie będą w stanie skutecznie wykonywać swojej pracy.

Według nowo opublikowanych w „Mayo Clinic Proceedings” wyników badania, wskaźnik wypalenia zawodowego wśród lekarzy w USA gwałtownie wzrósł 
w ciągu pierwszych dwóch lat pandemii COVID-19. „Miejmy nadzieję, że najgorsze dni pandemii mamy już za sobą. Istnieje pilna potrzeba pomocy lekarzom, którzy poświęcili się bez reszty ratowaniu życia naszego narodu i walce ze śmiercionośnym wirusem, zbyt często kosztem własnego zdrowia” — oznajmił prezydent AMA dr Jack Resneck Jr.

Poziom wypalenia, i tak już wysoki, pogorszył się, odciskając ogromne piętno na lekarzach i ratownikach na całym świecie. Co gorsza, lekarze z depresją czują, że muszą radzić sobie sami, z obawy przed konsekwencjami zawodowymi. Badania wykazały, że z powodu stresu związanego z COVID-em co piąty lekarz zamierza porzucić dotychczasową praktykę w ciągu 2 lat.

Witryna AMA (www.ama-assn.org) oferuje lekarzom i systemom opieki zdrowotnej wybór najnowocześniejszych narzędzi, informacji i zasobów, które pomogą przywrócić radość z uprawiania medycyny.

Obawiam się, że osiągnęliśmy etap, w którym cały biały personel zachodzi 
w głowę: „Dlaczego jeszcze to robię?”. Sam nie wiem, czy komuś jeszcze zależy, aby relacja pacjent-lekarz była bardziej ceniona niż papierkowa robota dla NFZ, profilaktyka była w centrum uwagi każdej kampanii wyborczej, technologia była atutem, a nie ciężarem, zaś wypalenie zawodowe lekarzy oraz rozterki pielęgniarek i położnych należały już do przeszłości.

[email protected]

Źródło: Puls Medycyny

Podpis: Marek Stankiewicz, [email protected]

Najważniejsze dzisiaj
× Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.