Pacjenci nie badają się. Można im wysyłać zaproszenia na darmowe badania przesiewowe, można apelować, tłumaczyć i straszyć, można wystawiać skierowania. Nie chcą. Dostępne są tysiące rozmaitych testów i badań. Choćby testy krwi, w umiarkowanej cenie kilkuset złotych, które powiedzą, czy dana osoba za 25 lat zachoruje na chorobę Alzheimera. Chętnych nie ma. Mężczyźni po czterdziestce powinni systematycznie badać prostatę. Wszyscy to wiedzą, ale żeby tak pójść i zrobić badanie — co to, to nie.
Niewątpliwie wolimy żyć w błogiej nieświadomości. Tak długo, jak to możliwe odwlekamy moment sprawdzenia, jak się sprawy mają, bo wtedy pojawia się ryzyko otrzymania złej wiadomości. Nie rusza nas nawet, że obniżamy w ten sposów swoje szanse na skuteczne leczenie.
Niechęć do weryfikowania rzeczywistości nie jest jedynie zachowaniem indywidualnym. Podobne zjawisko obserwujemy na poziomie systemowym. Braki informacji występują w polskiej ochronie zdrowia właściwie wszędzie. Od nieistniejących rejestrów medycznych, przez monitorowanie skuteczności leczenia, sprawdzanie, czy pacjenci stosują się do zaleceń lekarskich, po weryfikację farmakoterapii. Ile mamy zdarzeń niepożądanych w polskich szpitalach — nikt nie liczy. Nawet nie do końca wiemy, z jakich przyczyn Polacy umierają. Żyjemy wszyscy w błogiej nieświadomości.
O ile pacjent odwlekający zrobienie testu szkodzi głównie sobie, o tyle braki informacji na poziomie organizacji służby zdrowia zagrażają wszystkim. Trudno bowiem podejmować decyzje na podstawie domysłów i hipotez. I jeszcze trudniej jest zweryfikować, czy te decyzje były trafione. Zapowiada się, że instytucja, która posiada najwięcej danych o polskiej medycynie i zdrowiu Polaków, czyli NFZ, w przyszłym roku przestanie istnieć. Na bezrybiu i rak ryba, dlatego powinniśmy zadbać, aby bazy danych funduszu nie przestały funkcjonować po jego likwidacji. Oby tylko nie podzieliły one losu Krajowego Rejestru Nowotworów, który podobno praktycznie przestał działać po wprowadzeniu pakietu onkologicznego i nie ma w nim już danych za 2015 rok. Czasami zmiany na lepsze kończą się pogorszeniem sytuacji.
Mimo wszystko, stosunkowo łatwiej byłoby zadbać o lepszy obieg informacji w systemie, niż skłonić Polaków do badań profilaktycznych. Pacjentów straszyć podobno nie należy, apele nie działają, a przekupić nie wypada. Ktoś ma jakiś pomysł?