pędzą sanie, a w nich lekarz skromny,
gdy przyjrzymy mu się z uwagą,
poznamy — to doktor Żywago.
Był jak rozdarta sosna,
gdy pomoc niósł brudnym i chudym,
już wszyscy wiedzą kto to,
to dobry doktor Judym.
Choć niejedno życie zgasło,
on w ciemności widział jasno —
doktor Bernard Rieux, który
od strasznej chronił dżumy.
Uznano go za znachora,
choć miał tytuł profesora,
tam gdzie w systemie była dziura
los zesłał Rafała Wilczura.
W wielkim świecie czy małym powiecie
od rana do nocy, na co dzień, od święta,
każdego chce przyjąć pacjenta.
W poczet dopiszmy więc naszego
lekarza rodzinnego.