Zaproszeni goście nie bez racji dopytywali się o cel obrad, skoro na 37. posiedzeniu Sejmu 9 marca miała się odbyć debata nad ustawą. Nie przyczyniło się to do wzrostu zaufania do samego posiedzenia okrągłego stołu, ale obiektywnie rzecz ujmując, nie był to czas zupełnie stracony. Pokazał bowiem, gdzie przebiega linia okopów w środowisku aptekarskim i uświadomił ustawodawcom, iż ich decyzje będą mieć kolosalny wpływ na rynek. Albo spowodują, iż będzie on ściślej i sprawiedliwiej regulowany, albo wykluczą jakieś jego elementy z gry o pacjenta.
Ta odpowiedzialność nie jest łatwa do udźwignięcia, trzeba więc postępować ostrożnie, jak na polu minowym. Wojna wielkich aptek sieciowych z pojedynczymi placówkami notuje bowiem dotkliwe ofiary — już kilkaset małych aptek upadło. Ale ta wojna ma też swoich zwycięzców, którymi są np. hurtownie apteczne, narzucające aptekarzom „franczyzę z obowiązkiem 80 proc. obsługi”. Pos. Michał Cieślak (PiS), wiceprzewodniczący zespołu i inicjator okrągłego stołu przypomniał, że „chodzi o rynek wart już blisko 40 mld zł”.
Co znamienne, obecna na spotkaniu Ewa Warmińska, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w Ministerstwie Zdrowia przyznała, iż prowadzone w resorcie prace nad dużą nowelizacją prawa farmaceutycznego oczekują na wynik debaty nad ustawą „apteka dla aptekarza”. Co jest chyba ewidentnym dowodem, że ministerstwo opuściło to pole minowe i poddało się woli politycznej większości parlamentarnej.
Ale być może jest to cena, jaką należy, zdaniem ministra, zapłacić za inne rozwiązania planowane w dużej nowelizacji. Dyrektor Warmińska szeroko o nich mówiła, wskazując, iż inspiracją były stanowiska poszczególnych partnerów społecznych, przedstawione rok temu i analizowane przez ministerialne zespoły. Wymieniła m.in. pionizację inspekcji farmaceutycznej, słusznie diagnozując, iż brak działań w zwalczaniu patologii na rynku aptecznym ma swe źródło w rozproszeniu kompetencji nadzoru.
Dyrektor zapowiedziała uporządkowanie innej stajni Augiasza, jaką jest reklama leków oraz tego, o czym głośno raportował NIK, iż suplementy diety mają niewiele wspólnego z leczeniem ani nawet z medycyną. Stąd prace nad uregulowaniem reklamy zarówno w aspekcie wizualizacji opakowań, informacji dla pacjenta, jak i treści samego przekazu. Dyr. Warmińska zasygnalizowała powołanie komisji ministerialnej ds. oceny reklam oraz jakości poszczególnych produktów, co ma zabezpieczyć przed nieprawdziwym, wprowadzającym w błąd przekazem. Będą opłaty za wprowadzenie suplementów diety na rynek. Planowane jest także wzmocnienie kadrowe GIS, GIF oraz Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medyczny i Produktów Biobójczych.
Kolejnym problemem, z jakimi mierzą się urzędnicy z ul. Miodowej, jest funkcjonowanie aptek na rynku, bowiem nie będą to już sklepy z lekami, ale placówki świadczące usługi zdrowotne i fachowe porady. Ma to być przedmiotem nowelizacji ustawy o zawodzie farmaceuty. „Ale generalnie, nowela prawa farmaceutycznego, licząca ponad 100 stron, zawiera szereg niewielkich poprawek i ułatwień, które zgłaszała strona społeczna” — dodał dyr. Warmińska.
Jeśli chodzi o kalendarz dalszych prac, to za mniej więcej miesiąc obydwa projekty mają trafić do uzgodnień wewnętrznych ministra zdrowia, za dwa miesiące zostaną skierowane do uzgodnień zewnętrznych, a partnerzy społeczni będą mieć minimum 30 dni na przekazanie swoich uwag. Lato więc zapowiada się gorące.